niedziela, 24 marca 2013

[02.] "Nasze twarze dzieliło zaledwie kilka milimetrów. Czułam jego oddech..."

 "You're messing with my head
Girl that's what you do best
Saying there's nothing you won't do
To get me to say yes..."
 

  Pierwsza noc w Londynie zdecydowanie nie była udana. Cały czas analizowałam spotkanie z niebieskookim blondynem. Miałam wrażenie jakbym spotkała Nialla gdzieś wcześniej, jednak nie miałam pojęcia gdzie.
  Przez moje rozmyślanie całą noc nie zmrużyłam ani oka. Nie potrafiłam zasnąć, dlatego wałęsałam po różnych pokojach bez konkretnego celu. Moje nocne buszowanie przejawiło się o poranku w postaci silnego bólu głowy. Na całe szczęście nie trwało to długo.

  Promienie słońca przenikały przez rolety, motywując mnie przy tym do opuszczenia łóżka. Szybko się ubrałam, wykonałam poranną toaletę i zeszłam na dół. Następnie podążyłam w kierunku kuchni, gdzie czekało na mnie śniadanie.
  -Dzień dobry.-przywitałam się z panią Barbarą
  -Witaj, Charlotto. Jak pierwsza noc w nowym miejscu?- zapytała uśmiechnięta
  -Całkiem dobrze.- skłamałam. Chyba trochę nieprzekonująco, bo pani Basia spojrzała na mnie z pytającym wyrazem twarzy.
  - Na pewno? –upewniła się
  -Zawsze tak mam po podróży, to naprawdę nic takiego. – odpowiedziałam, po czym zasiadłam do stołu.
  Po zakończeniu posiłku postanowiłam zachować się jak każda przykładna i grzeczna dziewczynka, dlatego umyłam naczynia.
  Muszę przyznać, że nie byłam entuzjastycznie nastawiona do tej roboty, ale cóż, chyba nie miałam wyjścia.
  Po umyciu naczyń nie mogłam odpocząć ani chwili, gdyż pani Barbara poprosiła mnie abym wstąpiła do pobliskiego sklepu w celu kupienia kilku rzeczy na obiad. Miałam wielką ochotę aby wrócić do ciepłego łóżka, dlatego postanowiłam załatwić sprawę jak najprędzej.


                                                                                                        ***
  
Szybko wybiegłam z domu i udałam się w kierunku ulicy, na której miał znajdować się owy spożywczak.
  Kilka minut później znajdowałam się już przed drzwiami frontowymi sklepu. Zanim do niego weszłam, postanowiłam doprowadzić swoją fryzurę do porządku. Sprawnym ruchem spięłam włosy w niesforny kok i otworzyłam drzwi.
  Po przekroczeniu progu sklepu stwierdziłam, że chyba tak prędko nie wrócę do domu- była masakrycznie długa kolejka do kasy. Westchnęłam głośno, po czym zajęłam miejsce tuż za starszym panem.
  W kolejce stałam dobre dwadzieścia minut, więc gdy przyszła na mnie kolej niemalże podskoczyłam uradowana.
  Podeszłam szybko do kasy, wyjęłam kartkę na której pani Basia zapisała mi rzeczy, które miałam kupić i już otworzyłam usta by wypowiedzieć pierwsze słowo, jednak ktoś mi przeszkodził.
  -Poproszę to co zwykle.- usłyszałam męski głos. Należał do chłopaka, który bezczelnie wepchnął się do kolejki
  Po chwili odwrócił głowę w moją stronę. Od razu poznałam ten wredny uśmieszek.
  Przede mną stał lokaty brunet, którego poznałam wczoraj w „niezwykle miłych okolicznościach”.
  - Ty. –powiedziałam zaciskając pięść lewej ręki
  -Harry jestem. – szepnął cicho - A ty?
  -Ty wredny palancie!- wykrzyczałam oburzona, skupiając przy tym uwagę wszystkich ludzi w sklepie
  -Mi również miło cię poznać „Ty wredny palancie”.- powiedział szczerząc zęby
  -Co za kretyn-burknęłam- Lepiej zejdź mi z oczu.
  -Ojoj, ktoś tu chyba się dzisiaj nie wyspał…- stwierdził  bezczelnie brunet z jeszcze większym bananem na twarzy
  -Ojoj, ktoś tu chyba nie został nauczony, że niegrzeczne jest wpychać się do kolejki. – odpowiedziałam posyłając mu wredny uśmiech
  Harry chyba nie spodziewał się, że tak zareaguje. Na pewno się nie spodziewał- widać to było po jego zdezorientowanym wyrazem twarzy. Kolejne kilka sekund nadal stał jak osłupiały, nie wiedział co powiedzieć. Przyznam szczerze, że sprawiło mi to wielką przyjemność.
  -Czyżby komuś skończyły się wredne teksty? Jak mi przykro.- powiedziałam z uśmiechem zwycięzcy -No nic, żegnam pana.-dodałam po czym szybko opuściłam sklep
  Byłam naprawdę zadowolona ze swojej wypowiedzi. W końcu tak dogryzłam temu palantowi, że aż odebrało mu mowę. Może w końcu nauczy się kultury, o ile jest to w jego wypadku możliwe.
  Mój triumf przerwał klakson samochodu. Zorientowałam się wtedy, że prawie stoję na ulicy. Odskoczyłam szybko na chodnik i udałam się w stronę domu.

                                                                                                        ***

  Po kilku przebytych metrach zatrzymałam się. Przecież nie mogłam wrócić. Bądź co bądź, byłam w sklepie, ale co z tego- przecież nic nie kupiłam.
  Postanowiłam zapytać przypadkowych przechodniów o drogę do jakiegoś innego sklepu. Nie było mowy, abym wróciła do tego spożywczaka,  gdzie spotkałam lokatego bruneta. O nie, nie. Po tej „aferze” jaką tam urządziłam na pewno byłabym wytykana palcami.
  Na całe szczęście jeden miły starszy  pan wytłumaczył mi dokładnie jak dojść do najbliższego sklepu. Miał on znajdować się trzy przecznice dalej, czyli nie aż tak daleko. Podziękowałam mu serdecznie po czym pobiegłam szybko w kierunku jaki wskazał mi mężczyzna. Kilkanaście minut później, byłam na ulicy gdzie rzekomo miał znajdować się sklep. Jednak nigdzie go nie widziałam. Próbowałam popytać się ludzi, czy może wiedzą gdzie jest owy sklep lecz nikt nie wiedział.
  Minęłam jeszcze dwie przecznice, łudząc się, że może w końcu go znajdę. Jednak nie udało mi się. Szukałam wszędzie bez skutku. Wszędzie były tylko stare kamienice.
  Poszukiwania spożywczaka okazały się naprawdę bardzo męczące. Doszłam do wniosku, że trudno, nie udało się, więc wracam. Jednak nie było to takie proste. Zgubiłam również drogę do domu.


                                                                                                        ***

  Powoli zaczynało się ściemniać. Nie miałam zegarka, ale zakładałam, że prawdopodobnie jest już osiemnasta. Straciłam jakąkolwiek nadzieję, że jeszcze wrócę do domu więc westchnęłam głośno i usiadłam na krawężniku płacząc.
  I pomyśleć, że to wszystko przez lokatego bruneta. Gdyby nie ten palant już dawno byłabym w domu i wylegiwałabym się w ciepłym łóżku. Zresztą, pani Barbara musi się nieźle zamartwiać.
  Siedziałam na krawężniku chyba ponad godzinę histerycznie szlochając. Liczyłam na jakiś cud.
  Było już całkiem ciemno. Młoda, drobna blondynka zupełnie sama siedzi na krawężniku jednej z Londyńskich ulic- nie zapowiadało się to na szczęśliwe zakończenie. Nie w tych czasach.
  Postanowiłam, że muszę coś zrobić. Stanęłam na krawężniku, wyciągnęłam rękę przed siebie i liczyłam na to, że akurat ktoś się zatrzyma.
  Znajdowałam się w takiej pozycji kilkanaście minut. Bezcelowo, bo nikt się nie zatrzymał. Ba, nawet nie zwolnił.
  Teraz już kompletnie straciłam nadzieję, że uda mi się wrócić do domu. Usiadłam ponownie na krawężniku i zaczęłam płakać.
  Nagle tuz przede mną zatrzymał się czarny Mercedes. Przetarłam szybko oczy, nie chciałam aby ktoś zobaczył, że płakałam. Następnie podeszłam bliżej do samochodu. Kierowca otworzył okno, więc wreszcie mogłam zobaczyć z kim mam do czynienia.
  W aucie siedział chłopak, to wiedziałam na pewno. Nie widziałam dokładnie jego twarzy, bo miał czapkę i ciemne okulary. Ale mogłam stwierdzić, że wygląda całkiem dobrze, na pewno nie jest żadnym psychopatą czy porywaczem.
  -Przepraszam, czy jedzie Pan w kierunku Paddington Street?- zapytałam siląc się na najbardziej miły i życzliwy ton głosu
  -To zależy...-odpowiedział kierowca, po czym ściągnął czapkę i okulary.
  -To chyba jakiś żart...-jęknęłam cicho
  Kierowcą okazał się lokaty brunet. Ten sam który doprowadził mnie wczoraj do najwyższego poziomu wściekłości i ten sam przez którego przed chwilą siedziałam jak jakaś bezdomna na krawężniku, nie wiedząc nawet na jakiej ulicy się znajduję.
  -Zapomnij.-warknęłam i zaczęłam iść przed siebie
  -Zaczekaj!-zawołał brunet, po czym wysiadł szybko z auta i podążył za mną
  Gdy tylko się zorientowałam, że zaczął za mną iść od razu przyśpieszyłam. Jednak mój wysiłek poszedł na marne, bo chłopak szybko mnie dogonił.
  -Hej, co jest z tobą?-zapytał
  -Co jest ze mną?!-wykrzyczałam oburzona- Chyba sobie żartujesz! To wszystko przez ciebie! Gdyby nie ty już dawno byłabym w domu i nie musiałabym siedzieć na krawężniku zastanawiając się czy jeszcze mam jakieś szanse na przeżycie!
  -Nikt ci nie kazał tu przychodzić.-powiedział chłodno
  -Tobie również nikt nie kazał, więc zostaw mnie w spokoju.-fuknęłam i ponownie rozpoczęłam wędrówkę w nieznanym mi kierunku
  -Poczekaj.-zawołał chłopak
  Bez skutku. Na dźwięk jego głosu jedynie przyśpieszyłam tępo.
  -Zachowujesz się jak dziecko!-wykrzyczał
  Dopiero wtedy się zatrzymałam. Poczułam złość, której z sekundy na sekundę było coraz więcej. Nie wytrzymałam, w jednej chwili złość eksplodowała. Odwróciłam się i zrobiłam kilka kroków przed siebie.
  -Ach tak?!-krzyknęłam wściekła-Ja jestem dzieckiem?! To ja zachowuje się jak ostatni kretyn wpychając się do kolejki i...-nie mogłam dokończyć, bo brunet przerwał mi
  -Och, zamknij się już.-szepnął cicho, po czym sprawnie chwycił mnie za nadgarstek i szybko przyciągnął do siebie.
  Nasze twarze dzieliło zaledwie kilka milimetrów. Czułam jego oddech. Czułam również jego ciepłą dłoń na moim nadgarstku. Nie wiedziałam co powiedzieć, nie wiedziałam co zrobić. Po prostu stałam nieruchomo jak kamień i wpatrywałam się w jego zielone tęczówki czekając na dalszy przebieg sytuacji.



--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Macie drugi rozdział :) Przepraszam za to, że krótki i za wszystkie błędy, ale nie miałam czasu, więc tylko raz na szybko sprawdziłam.
Przyznam szczerze, że rozdział wyszedł mi jakiś taki monotonny, nudny i ogólnie taki bez większego sensu, ale nie miałam lepszego pomysłu.
W każdym razie chciałabym podziękować wszystkim za komentarze i odwiedziny, naprawdę nie wiecie jak się cieszę :) Mam nadzieję, że będzie was jeszcze więcej! :D
 Następny rozdział prawdopodobnie w przyszłym tygodniu, wszystko zalezy od tego czy będę miała czas oraz ile będzie komentarzy (świadomość, że ktoś czyta bloga to naprawdę duża motywacja :D)

PS. Założyłam twittera bloga (@trulycloudedsky) więc dodawajcie do obserwowanych :D A i dodałam także pare blogów do "Blogi warte uwagi", jesli ktoś chce się tam znaleźć to zgłaszać się! :)

Czytasz = komentujesz :)

18 komentarzy:

  1. Nie mów tak. Rozdział cudowny, czekam na nn.
    Dodawaj szybko.:)

    Patrycja

    OdpowiedzUsuń
  2. wcale nie nudny, fajny właśnie <3
    Styles jaki nie wychowany no :D
    Czekam na nn < 3 !


    onlyyouharrystyls.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Hazza <3 A to wredota no. Haha, skończyłam czytać, a w mojej głowie pojawiło się tylko: 'Gorzko, gorzko!', ale ja to mam w głowie nie pokolei, więc tak...^^ W każdym bądź razie chcę więcej i dziękuję za dodanie mnie do zakładki z blogami, ja też dodałam cię do swojej wczoraj bodajże :)
    I jak mogłabym być zła za to, że skomentowałaś KAŻDY mój rozdział?! Jesteś prześwietna, tak samo jak twój talent :D

    WENY, WENY! ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. o fuck, fuck, fuck, fuck, fuck... *.*
    chyba umarłam bo nie kontaktuję! BOŻE, WEŹ ZRÓB ŻEBY ON NP. ZABRAŁA JĄ NA JAKIŚ SPACER, ŻEBY GO CHOCIAŻ TROCHĘ POLUBIŁA... MATKO TO BYŁO GENIALNE.. A TA KOŃCÓWKA... JEZUS, UMARŁAM...
    POZDRAWIAM...
    SDFKLDJFGLKDSFDSGDFGLJDFL;G
    ok, już opanowana...
    -Jerr :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Na wstępie: Przepiękne tło :O Naprawdę świetnie zrobione, ładnie skomponowane i przyjemne w odbiorze :> Wpierw trochę się zdziwiłam, że nie ma na twoim blogu nagłówka, ale biorąc pod uwagę "gęstość" tła, nie pasowałby tutaj. Byłoby za bardzo napaćkane. Podsumowując, wygląd na +
    Dobrze piszesz. Z klasą, spójnie. Nie wypatrzyłam większych błędów, o ile żadnych :) Ciekawa historia, naprawdę ;o Najpierw weszłam do zakładki bohaterów, bo wprost uwielbiam ją czytać. Według mnie to najfajniejsza część każdego bloga. Uwielbiam kłótnie między głównymi bohaterami, czczę je :O Sama strasznie lubię takie tworzyć, więc podejrzewam, że ci również to sprawia przyjemność. Mam nadzieję, że po tym "niedoszłym pocałunku", bo taki pewnie będzie, nie zacznie całować mu stóp :D Niesamowite, doprawdy. Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział. Co do twego pytania: Jak by mógł nam przeszkadzać fakt, że chcesz nas dodać do zakładki blogów wartych polecenia? O.o To świetna wiadomość, DZIĘKUJEMY. - Merit xx

    OdpowiedzUsuń
  6. hej ;)
    masz naprawdę świetnego bloga, nie mogłam się oderwać od czytania! wszystko składne, piękne etc. ja też tak chcę! <3
    Hmm, tak się zastanawiam, czy Szarlotka lepiej pasowałaby do Nialla czy do Hazzy?
    Chyba do Harrego(no wiesz ten pocałunek, który mam nadzieję, że będzie), ale no czekam na dalszy rozwój wydarzeń.
    Ja chcę kolejny rozdział, bo się nie mogę doczekać! <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Przeczytałam! Ale jestem z siebie dumna! Brakuje mi tylko Niallera w tym rozdziale, ale mam nadzieję w następnym będzie go więcej! :)
    Uwielbiam jej kłótnie z Harry'm. Są takie bezsensu i bezpodstawne, ale przez to bardzo śmieszne. Dziwne, że tak często się na niego natyka, ale no cóż, PECH TAK CHCIAŁ!
    I jeszcze Szarlotka! Wiem, że to nie w tym rozdziale, ale tak mi się to podoba, że muszę umieścić to w komentarzu! :)
    Czekam na rozwój akcji i byłoby mi miło, gdybyś mogła poinformować mnie na moim blogu, gdy pojawi się kolejny rozdział? :)
    http://letsworkthroughit.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. mam nadzieję, że nie obrazisz się jeśli rozpowszechnię swojego nowego bloga.
    "Los Angeles nazywane jest Miastem Aniołów. I nie bez powodu...
    Alison i Amanda to dwie najlepsze przyjaciółki, które od najmłodszych lat zawsze spędzały czas razem. Były dla siebie jak siostry.
    Pewnego wieczoru ich życie zaczyna ulegać zmianom. Powoli najgorsze tajemnice wychodzą na jaw i zaczynają komplikować życie cheerleaderek.
    Nie wszyscy są tymi za kogo się podają. Jedni są źli i pragną zemsty. Inni chcą je chronić i uświadomić je tym kim są. Niestety nie wszystkim się to podoba.
    Zaczyna się walka o życie. Nie tylko o własne, gdyż wszyscy są w niebezpieczeństwie. Trzeba zdecydować: dobro czy zło? Każdy błąd może spowodować kolejną śmierć. Tylko nieliczni wyjdą z tego cało.
    Kto wygra? Alison? Amanda? Czy może oni? "
    na dodatek zrobiłyśmy zwiastun: http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=NiL6ep41iAI
    bloga znajdziesz pod tym linkiem ---> http://secrets-of-human.blogspot.com
    byłoby nam bardzo miło gdybyś przeczytała i skomentowała:)
    Pozdrawiamy Amanda i Alison ♥

    OdpowiedzUsuń
  9. O mój Boże *____*.
    Czarujesz dziewczyno!
    Niby to tylko 2 rozdziały, ale JAKIE rozdziały.
    Uwielbiam kwestie Hazzy <3
    I zgadzam się z Charlottą- zajebiście mu odpyskowałaś! xd
    ~Klaudia & Jula ;3

    OdpowiedzUsuń
  10. informuję cię o nowym rozdziale na you-are-mine-i-am-yours.blogspot.com :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Już , na samym początku ..jak weszłam na twojego bloga..przykuł nie tytuł tego rozdziału ..przeczytałam , go i powiem Ci że jestem pod wrażeniem .Nic dodać ,nic ująć .Wygląd bloga jest boski *.* .Biorę , się tylko za czytanie poprzedniego rozdziału .Pozdrawiam i życzę weny .xx

    OdpowiedzUsuń
  12. boże !!!!!!!!! jejkuuu nie wiem jak trafiłam na to opowiadanie, chyba mnie o nim poinformowałaś prawda? klurdeee w każdym razie cieszę się okropnie bo zaczyna się świetnieee ! chcę więcej więcej więcej! zdecydowanie. szybciutko dodawaj kolejny rozdział bo jest okropnie ciekawa co dalej. Ubóstwiam tu Harry'go, jest taki dziki huhu <3 a ona bardzo dobrze robi, stąpa twardo po ziemii tak ma być ! <3 czekam na kolejny i zdecydowanie dodaje Cie do ulubionych bo muszę pamiętać o tym blogu :* / wpadaj do mnie!
    http://loveispleasure.blogspot.com
    http://wishmeyourself.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. Ej kurdeee to jest przegenialistyczne! *_* Kocham twój styl pisania, to w jaki sposób opisujesz wydarzenia, jestem pod wielkim wrażeniem! <333 kocham to! a twoje tło jest nieziemskie! Dawaj mi tu szybko dalej ^^!


    + u mnie nn bejbee :*
    luckymemory.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie, nie jak mogłaś przerwać w takim momencie? Nie wierzę. Kurde normalnie kocham Cię! Jak można tak cudownie pisać jak robisz to Ty? Jezu.. Niemożliwe. Zakochałam się w tym opowiadaniu, w bohaterach i ich charakterach. Szarlotka i Harry? Świetne połączenie. Szarlotka, hahah. Niall, jak ty coś wymyślisz. No, a więc mówiłam, że kocham te opowiadanie? Chyba tak ale drugi raz nie zaszkodzi powtórzyć więc.. KOCHAM TO OPOWIADANIE! Boże, trzymajcie mnie bo normlanie nie mogę usiedzieć w miejscu. No i się kurde rozpisałam i kurde za bardzo przynudzam, kurde. Oł szit xd.
    Pozdrawiam i życzę weny ;*
    PS. Dziękuję za tak piękny komentarz na moim blogu. Wiele to dla mnie znaczy :))

    OdpowiedzUsuń
  15. kolejny rozdział na http://you-are-mine-i-am-yours.blogspot.com/ :D

    OdpowiedzUsuń
  16. nowy rozdział na: you-are-mine-i-am-yours.blogspot.com :D

    OdpowiedzUsuń
  17. dziwnie się czuję pisząc kolejny komentarz ze spamem, no ale prosiłaś więc informuję o nowym rozdziale na: http://you-are-mine-i-am-yours.blogspot.com/ :D

    OdpowiedzUsuń
  18. Chciałaś , abym Cię informowała wiec właśnie dodałam nowy rozdział.Kawałek jego :Stałam tam nadal i patrzyłam na mahoniowe drzwi, w których zniknął chłopak o zielonych oczach i burzy loków. Dwa słowa , osiem liter i jedno złamane serce . Przed chwilą wszystko było dobrze , jednak cała magia prysnęła jak bańka mydlana .Teraz zaczynam od nowa , z myślą że już nie poczuje smaku jego malinowych ust ,nie prze jadę po jego brązowych włosach i nie poczuje jego zapachu perfum .Mimo ,że cholernie mnie zraniłeś nadal twoje imię wciąż rozchodzi się w moich żyłach i tęsknie za Tobą z każdym, kolejnym uderzeniem serca. Mogę napisać jakąś dobijającą piosenkę i upić się, może wtedy wszystko ewentualnie by przeszło .Jednak nie mogę tego zrobić.Twoje słowa , zraniły mnie jak noże wycelowane w moje serce .Później przyszła Emily , starała się pocieszyć mnie i powiedziała mi, że byłeś po prostu jednym z rozdziałów w książce mojego życia. Myślę, że się myliła, myślę, że byłeś całą przeklęta książką, którą Bóg dla mnie napisał. Może kiedyś nawet będę się z tego śmiać , jednak nie dziś .Czas pokaże...

    OdpowiedzUsuń