poniedziałek, 18 marca 2013

[01.] "Wpatrywałam się w jego zielone tęczówki z dezorientowaniem parę dobrych sekund..."

  
"Don't wanna be reminded, don't wanna be seen
Don't wanna be without you, my judgement is clouded
Like tonight's sky..."



  Drobne krople deszczu bezgłośnie opadały na ciemny, marmurowy parapet. Obserwowałam je z wielkim zaciekawieniem. Zapewne moje wpatrywanie się w owe zjawisko musiało wyglądać równie ciekawie- drobna blondynka godzinami przygląda się z fascynacją małym kroplom deszczu. Ta niezwykle aktywna i kreatywna czynność trwała już prawdopodobnie dobre kilkadziesiąt minut i w najbliższym czasie nie miałam zamiaru przestać. 
  Moje głębokie przemyślenia przerwała mi ciotka Lucy, próbując tłumaczyć mi coś gestykulując przy tym rękoma. Przez kilka sekund wpatrywałam się w nią jak osłupiała po czym nagle oprzytomniałam i wyjęłam jedną słuchawkę z ucha.
  - Przepraszam, ciociu, coś mówiłaś?- rzuciłam szybko
  - Och, Charl, dziecko! Ty jak zwykle mnie nie słuchasz!
  -Zamyśliłam się. -powiedziałam nieco niemiłym tonem
  - Co ty nie powiesz, naprawdę? Coś ostatnio zbyt często ci się to zdarza...
  Tak, to akurat była prawda. Ostatnimi czasy praktycznie cały czas byłam nieprzytomna. Dlaczego? Otóż głównym powodem była moja nagła przeprowadzka do Londynu, która zmieniła bieg mojego życia o 180 stopni. Wszyscy sądzą, że zmiana zamieszkania jest super-hiper-mega ciekawa i ekscytująca. Cóż, prawda jest taka, że dzieje się tak tylko w filmach. W normalnym życiu przeprowadzka to niezbyt przyjemna sprawa. Zmiana otoczenia, rozstanie z najbliższymi znajomymi i fakt, że trzeba będzie mieszkać ponad rok z przyjaciółką twojej ciotki, której nawet nigdy nie widziałaś na oczy- to naprawdę dołujące.  Nawet jeśli przeprowadzasz się do Londynu.
  -W każdym razie, zaraz przyjedzie taksówka, która zabierze cię na lotnisko.- powiedziała ciocia Elly i uściskała mnie na pożegnanie
  Po niecałych dwóch minutach przyjechał samochód, który dowiózł mnie centralnie przed ogromne drzwi wejściowe lotniska.
  Na całe szczęście czas spędzony w samolocie szybko przeleciał. Nim zdążyłam się zorientować już stałam na parkingu przed lotniskiem w Londynie, gdzie czekał na mnie kolejny środek transportu-taksówka. Miała mnie ona zawieźć do domu owej Pani Barbary. Niestety droga trwała zaledwie kilkanaście minut. 


                                                                                              ***
  11 maj, 2013 rok, godzina 16:35: stoję przed frontowymi drzwiami domu Pani Barbary na Paddington Street w Londynie. Towarzyszy mi jedynie moja ulubiona niebieska walizka. Szczerze mówiąc najchętniej stałabym tu kilka dni,  a nawet może miesięcy. Wszystko byłoby lepsze od krępujących pytań pani Basi na temat mojego samopoczucia, czy co gorsze, rodziców, którzy zostawili mnie u ciotki w Polsce gdy miałam zaledwie 4 lata i wyjechali do Rosji pod pretekstem "pracy".Do dziś nie utrzymuje z nimi kontaktu.
  Niestety musiałam zakończyć moje przemyślenia dotyczące rodziców, gdyż nagle drzwi się otworzyły. Przede mną stała dosyć ładna, wysoka brunetka po czterdziestce. Przypominała mi ciotkę, mimo tego, że ich wygląd całkowicie się różnił.
  -Charlotta!-zawołała z wymalowanym entuzjazmem na twarzy-Jak się cieszę, że cię widzę! Wchodź szybko do środka, bo jeszcze zmarzniesz.
  Grzecznie się przywitałam i weszłam do środka.
  Następnie pani Barbara, a raczej "Barba"( bo tak kazała się do siebie zwracać) oprowadziła mnie po całym swoim domu. Na całe szczęście nie był on dosyć duży, także nie musiałam obawiać się, że się w nim zgubię.
  Po przestudiowaniu całego domu, rozpakowaniu się i wymienieniu paru zdań z Barbą dotyczących pogody, postanowiłam przemyśleć niektóre sprawy i pod pretekstem "poznania okolicy" wyszłam na krótki spacer.
  Była osiemnasta i powoli się ściemniało, więc spacer do centrum Londynu zdecydowanie odpadał. Po krótkiej chwili zastanowienia "gdzie by się udać" wpadłam na pomysł, aby przejść się do pobliskiej kawiarni, którą poleciła mi pani Barbara.
  Gdy znalazłam się w kawiarni okazało się, że wszystkie stoliki są zajęte, więc zamówiłam jedynie kawę na wynos i postanowiłam wrócić  do domu.
  Wychodząc z kawiarni poślizgnęłam się, straciłam równowagę i wpadłam na osobę, która próbowała wejść do kawiarni.
  -O jejku- tylko tyle udało mi się powiedzieć. Byłam oszołomiona i dosyć zawstydzona tą sytuacją. Prawie cała moja kawa znajdowała się teraz na jasnej koszuli bruneta, który swoją drogą, wyglądał całkiem znajomo. Jakbym widziała go gdzieś wcześniej.
  -Co to k**** jest?-powiedział oburzony- Czy ty masz oczy?!
  Stałam i wpatrywałam się na niego całkowicie zdezorientowana. Gdy tylko mój mózg przetworzył i zrozumiał co powiedział chłopak od razu poczułam falę złości.
  -Owszem, mam oczy. Jesteś chyba mało spostrzegawczy.-odpowiedziałam najbardziej opryskliwie jak tylko mogłam
  -Ach tak? W takim razie bardzo przepraszam szanowną panią, że sam wylałem na siebie kawę!-powiedział chłopak i zmroził mnie spojrzeniem
  -To może trzeba było bardziej uważać .-stwierdziłam
  Lokaty brunet w dalszym ciągu posyłał mi gniewne spojrzenia. I nie zapowiadało się na to aby w najbliższym czasie zamierzał skończyć.
  - Uważać? Chyba żartujesz!-zaśmiał się- Jedyną osobą, która powinna uważać to ty.
  Przewróciłam oczami, mruknęłam cicho coś w stylu "palant" i już szykowałam się do odejścia, lecz moje plany pokrzyżował brunet, który sprawnie chwycił mnie za nadgarstek prawej ręki.
  -Jeszcze nie skończyłem.- powiedział jeszcze bardziej nieprzyjemnym tonem głosu niż wcześniej
                                                                             
                                                                                                     ***
  Wpatrywałam się w jego zielone tęczówki z dezorientowaniem parę dobrych sekund. Postanowiłam uwolnić się z ograniczającego mi poruszania ręką ucisku, ale na marne. Lokaty brunet był znacznie silniejszy ode mnie. Przeniosłam swój wzrok na dłoń chłopaka, która cały czas coraz bardziej zaciskała się na moim nadgarstku sprawiając mi przy tym ból.
  -Czy mógłbyś łaskawie puścić mój nadgarstek?-zapytałam nieprzyjemnym tonem głosu mrużąc na przy tym oczy
  W jednym ułamku sekundy brunet wykonał moją prośbę, posyłając mi przy tym wredny uśmieszek. Odwzajemniłam się mu takim samym wyrazem twarzy..
  -Co za palant-burknęłam cicho do siebie po czym wyminęłam szybkim krokiem mojego nowego "kumpla"
  -Słyszałem.-powiedział
  -I bardzo dobrze, bo miałeś to usłyszeć-odpowiedziałam mu bezczelnie i opuściłam teren kawiarni
  Po spotkaniu z owym "niezwykle przyjaznym" lokatym brunetem byłam zbyt wściekła. Nie chciałam pokazać się pani Barbarze w takim stanie, dlatego postanowiłam ze przejdę się jeszcze i pozwiedzam okolice.
  Dwadzieścia minut później stwierdziłam, ze już ochłonęłam i pora wracać do domu.
  Gdy wróciłam okazało się, że nikogo nie było w domu. Na szczęście pani Barbara zostawiła mi klucze oraz karteczkę z informacją, że niedługo wraca.
  Postanowiłam zrobić sobie coś do jedzenia. Byłam strasznie głodna, więc wyciągnęłam z lodówki jogurt o smaku pieczonego jabłka. Nawet nie zdążyłam go otworzyć, bo usłyszałam dzwonek do drzwi. Trochę mnie to zaskoczyło. Przecież pani Barbara nie wspominała nic o gościach.
  Stałam zamyślona w holu parę dobrych sekund , po czym zorientowałem się ze wypadało by otworzyć. Szybkim ruchem przekręciłam wszystkie zamki i otworzyłem drzwi.....
  Przede mną stał blondyn, wyższy ode mnie zaledwie o kilka centymetrów. Nie był w moim typie, ale trzeba przyznać ze był dosyć przystojny.
  -Cześć. Dom pani Barbary, tak? -zapytał niepewnie-Czy może znowu pomyliły mi się drzwi...
  Przyglądałam mu się badawczo, po czym zorientowałem się ze przecież zadał mi pytanie
  -Tak, tak-wypaliłam szybko-ale niestety pani Barbary nie ma.
  -Naprawdę? Wczoraj prosiła mnie abym koniecznie dzisiaj do niej wpadł. Podobno była to dosyć ważna sprawa.-powiedział i uśmiechnął się przyjaźnie-No cóż, w takim razie nie będę przeszkadzał...-dodał i już zamierzał odejść, ale mu to uniemożliwiłam
  -Czekaj!-krzyknęłam tak głośno, ze nawet ludzie, którzy szli ulica zwrócili na mnie uwagę.
  Cóż, nie było to dla mnie nowością, ludzie często uważali mnie za dziwną i niezrównoważona osobę.
  -Może chcesz wejść? Pani Basia powinna być za niedługo...-nie zdążyłam nawet skończyć zdania, gdyż blondyn już stał w holu z wielkim bananem wymalowanym na twarzy
  -A tak przy okazji, jestem Niall- powiedział i podał mi rękę
  -Charlotta. -odpowiedziałam- Skąd właściwie znasz panią Barbarę?
  - To najlepsza przyjaciółka mojej mamy. Zna mnie od dziecka, więc można powiedzieć ze jest kimś w rodzaju przyszywanej ciotki -wyjaśnił- A ty kim właściwie jesteś? Z tego co wiem to nie ma córki. Chociaż w życiu wszystko jest możliwe...
  -Nie, nie. Nie jestem jej córką, spokojnie...-zaśmiałam się a on posłał mi przyjacielski uśmiech- po prostu u niej mieszkam.
  - To dobrze, Szarlotko.-  powiedział Niall z uśmiechem na twarzy po czym ruszył w kierunku kuchni
  -Co? Czekaj, jak mnie nazwałeś?-zapytałam i podążyłam za nim
  -No Szarlotka.-odpowiedział z jeszcze większym uśmiechem
  Posłałam mu pytające spojrzenie.
  -Szarlotka od Charlotta. Całkiem ładnie brzmi, a do tego kojarzy mi się z jedzeniem.
  -Pierwszy raz słyszę, ze ktoś się do nie tak zwraca...
  - Cóż, w takim razie...-  szepnął cicho, po czym zrobił kilka kroków w moją stronę- chyba mam prawo czuć się wyróżniony, prawda?
  Teraz nasze twarze niemalże stykały się ze sobą. Początkowo poczułam sie dosyć niekomfortowo. Nagle Niall uśmiechnął się i zdałam sobie sprawę, ze zaczerwieniłam się z zakłopotania.
  Tą krepującą sytuacje zakończyła pani Basia, która weszła do kuchni nucac jakaś piosenkę. Gdy tylko ją zauważyliśmy szybko odskoczyliśmy od siebie. Pani Bara spojrzała na nas zdziwiona.
  -O, cześć ciociu-zaczął nieco zmieszany- Dzwoniłaś wczoraj, podobno w jakiejś ważnej sprawie...
  -A tak, tak. Poczekaj chwilkę.- oznajmiła i sprawnym krokiem wyszła z pomieszczenia.
  Aby uniknąć kontaktu wzrokowego z Niallem wpatrywałam się w podłogę. Na całe szczęście pani Barbara szybko wróciła. W prawej dłoni trzymała kartkę, którą podała blondynowi.
  -Co to?-zapytał zdziwiony chłopak
  -Przepis na twoje ulubione ciasto-powiedziała podkreślając przy tym "ulubione"- czyli przepis na szarlotkę.-dodała z uśmiechem na twarzy
  Przeniosłam swój wzrok na twarz chłopaka. Chyba trochę się zawstydził, bo zrobił się cały różowiutki. Cóż, muszę przyznać, że wyglądało to całkiem uroczo.
  -No tak...-powiedział nieco zmieszany
  -Pieczesz?- zapytałam Nialla
  -No...można tak powiedzieć.-oznajmił i uśmiechnął sie przyjaźnie
  -To fajnie.-nie wiedziałam zbytnio co powiedzieć
  -No nic już późno, więc będę sie już zbierał.
  - Jakbyś miał jakieś pytania to śmiało dzwoń.
  -Jasne, ciociu.-odpowiedział jej Niall
  -Ależ jestem zmęczona. Nie mam na nic siły. -powiedziała pani Barbara, po czym zwróciła się do mnie- Charlotto, kochanie, odprowadziłabyś Nialla do drzwi?
  -Pewnie, że tak.-odpowiedziałam i ruszyłam w kierunku drzwi
  W mgnieniu oka znalazłam się w przedpokoju. Obok mnie stał Niall, który badawczo mi się przyglądał.
  -Miło było Cię poznać, Niall.-powiedziałam cicho
  -Mi również. -uśmiechnął się, po czym zrobił krok w moją stronę
  W ułamku sekundy znaleźliśmy się w tej samej krępującej sytuacji, w jakiej zastała nas pani Barbara zaledwie kilka minut. Spojrzałam mu głęboko w oczy, a on odwzajemnił spojrzenie. Poczułam się nieswojo, więc szybko spuściłam wzrok na podłogę.
  -Ja...-zaczęłam-Myślę, że chyba powinieneś już iść-dodałam szybko i otworzyłam mu drzwi
  Lekko zdezorientowany chłopak wykonał moje polecenie. Z początku poczułam się dosyć głupio. Bądź co bądź, praktycznie wyrzuciłam go z domu, który w dodatku nie był mój.
  Już chciałam zamknąć drzwi, ale uniemożliwił mi to Niall, który ponownie wszedł do przedpokoju.
  -Wiem, że to może trochę dziwnie zabrzmieć, bo znamy się niecałą godzinę, ale...-zawahał się, po czym dodał-Co ty na to, żebyśmy wybrali się jutro na spacer?
  Jego pytanie zaskoczyło mnie, aż w takim stopniu, że prawie przewróciłam się z wrażenia. Przez kolejne kilka sekund wpatrywałam się w podłogę, starając się uniknąć jego spojrzenia.
  -Przepraszam, nie powinienem. Zapomnij.-powiedział smutnym głosem-Na razie.
  -Poczekaj!-krzyknęłam i szybkim ruchem złapałam go za rękę-To ja przepraszam. Po prostu twoje pytanie trochę mnie zaskoczyło i nie wiedziałam co odpowiedzieć. W każdym razie, myślę, że spacer byłby  idealny, więc jeśli propozycja nadal jest aktualna to...
  -Pewnie, że tak.-odpowiedział- Przyjdę po ciebie jutro o osiemnastej.
  -Tylko nie pomyl drzwi.-powiedziałam posyłając mu wredny uśmieszek
  -Spokojnie, tym razem się nie pomylę.-szepnął-Dobranoc, Szarlotko.
  -Dobranoc.-odpowiedziałam


----------------------------------------------------------------------------------------------------------
I oto pierwszy rozdział...Mam wielką nadzieję, że wam się spodoba. :) Bardzo przepraszam z błędy, jeśli takowe się zdarzą.  I zachęcam do komentowania, będzie mi bardzo miło :)
PS. Przepraszam za aktualny wygląd bloga, w najbliższym czasie postaram go ogarnąć :)

11 komentarzy:

  1. Ojej jaki niedobry pan Styles *o* Tak krzyczeć na kobietę... Jestem zażenowana hahahah xd Rozdział mega , uwielbiam twoj styl piana, bardzo spodobało mi się to na początku, jak bohaterka wpatrywała się w parapet ^^ Szarlotka hahaha nie no leżę ! :D Kocham ten tekst! Niall tylko o jedzeniu, policzę się z nim jak wróci do domu xD
    Zapraszam do mnie :*
    luckymemory.blogpot.com :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej, hej! :*
    Zajebisty początek! Świetnie piszesz, tak lekko.
    I inaczej niż większość.
    Czekamy z niecierpliwością na następny rozdział.
    +Dziękujemy za bardzo miły komentarz z Twojej strony :)
    ~Klaudia & Jula ;3

    OdpowiedzUsuń
  3. Uuu Styles jaki groźny, no kto by pomyślał :D Czy Niall'owi wszystko musi się kojarzyć z jedzeniem ;> ? Charlotta - szarlotka no rozumiem podobne, ale no bez przesady haha . xd
    Genialny rozdział, kochana < 33 Podoba mi się jak piszesz, to na pewno mogę stwierdzić, więc dodawaj kolejny rozdział <33


    P.S jest taka możliwość, żeby informowała mnie o nowych rozdziałach na moim blogu? Byłam wdzięczna < 33 weny życzę xx . ---- > onlyyouharrystyles.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Z-A-B-J-Ę C-I-Ę p rzez ciebie mam ogromną ochotę na na szarlotkę
    rozdział cudowny
    masz bardzo fajny styl pisania
    część I zrobiła na mnie b.dobre wrażenie, więc na pewno zostanę na dłużej
    jeśli możesz powiadamiaj mnie o rozdziałach na moim blogu, który dziś skomentowałaś
    życzę oceanu weny i czekam na większy obrót spraw z Niall'em i Styles'em

    OdpowiedzUsuń
  5. Masz racje, tematyka jest troszeczke podobna <3
    Podoba mi sie ten blog :**
    Mysle ze będę go czytała i mam nadzieje ze nie długo pojawi sie nowy rozdział ! :D
    Weny zyczę <3

    http://truly--madly--deeply.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Awwww zakochałam się <3 Świetny rozdział, boooski blog *.*
    Czekam na nexta, życze weny :D
    Zapraszam na swojego bloga, właśnie pojawił się III rozdział http://lovestorymyboys.blogspot.com/ :P

    OdpowiedzUsuń
  7. hahahah xDD Szarlotka? :D
    Rozdział świetny, czytałam go w nocy pod kołdrą i cały czas się śmiałam xD
    Czekam na kolejny :) No i oczywiście zastanawia mnie... z kim będzie na Charlie? Mimo tego iż Hazza zachował się jak burak, a Niall w zupełnie przeciwny sposób to mam jakieś niejasne przeczucia,że troszkę tutaj namieszasz,a ja lubię taką zabawę ;3 Czekam na kolejny rozdział, pozdrawiam!
    -Jerr :)
    Ps: Blog ląduję w zakładkach <3
    Ps2: Mogłabyś usunąć weryfikację obrazkową do komentarzy? :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo fajny początek.
    Ciekawi mnie czy ze znajomości coś wyniknie. A imię bohaterki również skojarzyło mi się z szarlotką.

    Co powiesz na wzajemne umieszczenie blogów w zakładce "Blogi warte uwagi"?

    Patrycja.
    Anotherlove-onedirection.blogspot.com
    Ps informuj mnie o nowych notkach :)

    OdpowiedzUsuń
  9. informuję Cię o nowym rozdziale na you-are-mine-i-am-yours.blogspot.com :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Haha, Niall żarłok! :D Żeby nawet ludzi nazywać po skojarzeniu czegoś z jedzeniem... Spodobało mi się :)

    Informuję cię też, że zostałaś nominowana do The Versatile Blogger! Niezbędne info znajdziesz u mnie na samym dole bloga w menu.

    got-to-be-you.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Zaczynam czytać, więc jak skończę, to skomentuję<3 Tylko chyba nie dam rady dzisiaj wszystkiego :C Ale jutro już na pewno!
    Pozdrawiam i życzę weny

    MGreyback z
    stylinsoncamp.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń