środa, 3 kwietnia 2013

[03.] "...nie miałem zamiaru cię pocałować. Po prostu chciałem żebyś się uspokoiła, a wiedziałem ze to zadziała. Na wszystkie działa."

"He drives to school every morning, while I walk alone in the rain
He’d kill me without any warning, if he took a look in my brain..."

  Stałam jak osłupiała parę dobrych sekund i wpatrywałam się w hipnotyzujące zielone tęczówki chłopaka. Nagle brunet jeszcze bardziej przybliżył swoją twarz do mojej. Dopiero wtedy oprzytomniałam.
  -Chyba pozwalasz sobie na zbyt dużo.-stwierdziłam, po czym wyszarpnęłam stanowczo rękę z mocnego ucisku bruneta i odsunęłam się
  -Pozwalam sobie na co?-zapytał unosząc jedną brew
  -Dobrze wiesz na co. Nie udawaj głupka.-warknęłam, po czym dodałam z perfidnym uśmieszkiem-A no tak, zapomniałam. Przecież ty nie musisz nikogo udawać, ty po prostu jesteś idiotą.
  -Zabawne.-burknął
  -Cieszę się, że tak twierdzisz.-powiedziałam i posłałam mu wredny uśmiech
  Brunet przewrócił oczami, westchnął głośno i powiedział:
  -Ja wracam do auta. Jeśli chcesz mogę cię podwieźć gdziekolwiek tam chcesz.
  -Poradzę sobie. -odparłam chłodno
  -Na pewno? Nie wydaje mi się. Ale skoro chcesz marznąc tutaj całą noc to powodzenia.-dodał i ruszył w kierunku czarnego Mercedesa
  Właściwie to miał rację, nie miałam innego wyjścia.
  -Czekaj.-zawołałam i pobiegłam za nim
  -Czyżbyś zmieniła zdanie? No proszę, Pani Pyskata w końcu zmądrzała.
  -Zgadzam się tylko dlatego, że nie mam innego wyjścia, jasne?
  -Jak słońce.-powiedział i wyszczerzył zęby, na co jedynie westchnęłam głośno i wsiadłam do samochodu
  Droga do domu nie trwała długo. Zaledwie dziesięć, może piętnaście minut. Cały czas wpatrywałam się w szybę, aby uniknąć jakiegokolwiek kontaktu wzrokowego z kierowcą. Na początku dobrze mi to wychodziło, jednak po paru minutach złamałam się i spojrzałam na niego. Jechał dość spokojnie, był skupiony na drodze. Gdy zauważył, ze go obserwuje od razu przyśpieszył.
  W ciągu kilku sekund całkowicie zmienił styl jazdy, jechał jak jakiś wariat. Mogłam się założyć, że przekroczył dozwoloną prędkość. Poprosiłam go kilkakrotnie, aby trochę zwolnił, jednak to nic nie dawało. Można by powiedzieć, że skutek był wręcz przeciwny. Dopiero gdy zagroziłam, że zaraz wysiądę, burknął coś po cichu (zapewne jakieś przekleństwo) i zmniejszył prędkość.
  Na całe szczęście kilka minut później zobaczyłam znajomy dom i kazałam mu zatrzymać auto.
  -To tu?-zapytał zdziwiony
  -Nie, ale to niedaleko. Stąd już trafię do domu.
  -Tak samo jak trafiłaś do tego sklepu?
  -Ale zabawne.-stwierdziłam sarkastycznie-Poradzę sobie.
  -Skoro tak uważasz.
  -Tak, tak właśnie uważam. -powiedziałam i nacisnęłam klamkę drzwi samochodu. Jednak nie udało mi się ich otworzyć, były zablokowane.- Mógłbyś łaskawie odblokować drzwi?
  -Już się robi.- powiedział i szybko wykonał moją prośbę
  -Dziękuję bardzo.
  -Przy okazji-szepnął cicho-nie miałem zamiaru cię pocałować. Po prostu chciałem żebyś się uspokoiła, a wiedziałem ze to zadziała. Na wszystkie działa.
  -Palant.-burknęłam, otworzyłam drzwi samochodu i trzasnęłam nimi najmocniej jak tylko umiałam.
  Po opuszczeniu czarnego Mercedesa postanowiłam odczekać parę minut aż odjedzie. Jednak niestety tego nie zrobił. Z pewnością dlatego, aby zrobić mi na złość. Miałam go już serdecznie dość.  Zignorowałam fakt, iż nieznajomy może dowiedzieć się gdzie aktualnie mieszkam i ruszyłam w kierunku domu do którego dzieliło mnie bodajże 100 metrów. Samochód od razu ruszył za mną. Na początku nie przejmowałam się tym zbytnio, lecz po przebyciu paru metrów wymiękłam. Zatrzymałam się, czarne auto od razu zrobiło to samo.
  -Jakiś problem?- zapytał brunet, po czym wyszedł z samochodu. W mgnieniu oka znalazł się naprzeciwko mnie, co szczerze powiedziawszy mnie krępowało.
  -Owszem mam problem. A jesteś nim ty.-powiedziałam oburzona-Czy mógłbyś łaskawie w zostawić mnie w spokoju?
  -Miałem taki zamiar, ale postanowiłem, że najpierw muszę usłyszeć przeprosiny.-powiedział szczerząc zęby
  -Przeprosiny?- spojrzałam na niego pytająco, po czym dodałam opryskliwym tonem-Niby za co?
  -Trzasnęłaś drzwiami mojego nowego auta.-powiedział poważnie, podkreślając przy tym słowo "nowego"
  Dłuższą chwilę stałam jak osłupiała i wpatrywałam się w jego zielone tęczówki kompletnie nie wiedząc co powiedzieć. Pierwszy raz w życiu słyszę, że mam kogoś przeprosić, bo trzasnęłam drzwiami samochodu. Dziwactwo do potęgi...
  -Chyba żartujesz.-zaśmiałam się kpiąco
  -Jestem w stu procentach poważny.-powiedział chłodno i zmroził mnie spojrzeniem
  -W takim razie-burknęłam, po czym westchnęłam głośno-Przepraszam, że trzasnęłam drzwiami twojego nowego samochodu-zaczęłam siląc się na najbardziej uprzejmy ton głosu-Teraz dasz mi już spokój, Henry?
  Chłopak spojrzał na mnie z niedowierzeniem.
  -Jestem Harry.- powiedział niebyt przyjemnym tonem-Tak trudno zapamiętać?
  -Ale mi różnica.-fuknęłam
  -Cóż, dla mnie ta różnica ma znaczenie. I to wręcz duża.
  -Wariat.
  -Wariatka.
  -Mnie przynajmniej rodzice nauczyli kultury.-powiedziałam bezczelnie
  W ciągu kilku sekund twarz Harrego przybrała zupełnie inny wyraz. Chłopak zacisnął mocno zęby i zmrużył oczy.
  -Ja przynajmniej potrafię zapamiętać imiona innych i nie gubię się wszędzie.-syknął, posłał mi kolejne chłodne spojrzenie po czym szybko wsiadł do samochodu trzaskając przy tym drzwiami sto razy mocniej niż ja i odjechał z piskiem opon.
  Stałam jak wryta. Początkowo czułam się po części winna, że doprowadziłam go do takiego stanu. Jednak szybko uświadomiłam sobie, że to nie moja wina, że jest takim skończonym idiotą, który nie umie przyznać się do błędu. Nie chcąc tracić czasu szybko ruszyłam w kierunku domu.

                                                                                                    ***

  Kilka minut później znalazłam się przed drzwiami wejściowymi. Zadzwoniłam dwa razy, ale nikt nie otwierał. Na szczęście pod wycieczką znalazłam zapasowy klucz, więc szybko otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Byłam strasznie głodna, w końcu nie jadłam nic od śniadania. Ale postanowiłam, że najpierw wezmę porządny prysznic, dlatego weszłam na górę i podążyłam w kierunku łazienki. Kiedy się już w niej znalazłam, szybko ściągnęłam z siebie ubrania, spięłam włosy w kok i wskoczyłam pod prysznic.
  Moja kąpiel trwała długo. Właściwie to bardzo długo. Uwielbiam grzać się w strumieniach ciepłej wody. To wprost rarytas dla takiego zmarzlucha jak ja. Jednak szybko przypomniałam sobie, że teraz to nie ja płacę za wodę- aktualnie mieszkam u pani Barbary, więc raczej muszę ograniczyć czas pod prysznicem.
  Szybko zakończyłam swoje przemyślenia dotyczące wody, porządnie wytarłam mokre ciało ręcznikiem i ubrałam swoją ulubioną piżamkę- różową koszulę nocną z głową żyrafy na brzuchu. Następnie podążyłam do swojego pokoju.
  Gdy tylko już się w nim znalazłam od razu rzuciłam się na łóżko. Byłam głodna, ale zmęczenie zdecydowanie wygrało. Nie miałam nawet siły aby sięgnąć po koc, który znajdował się w komodzie obok, a co dopiero żeby zejść na dół. Na całe szczęście tym razem nie miałam kłopotu z bezsennością, od razu zasnęłam.
  Obudził mnie dziwny dźwięk. Wydawało mi się jakby ktoś trzasnął drzwiami. Od razu otworzyłam oczy. Nade mną stał niebieskooki blondyn, który spoglądał na mnie z wielkim uśmiechem na twarzy.
  -Charlotta-wyszeptał Niall- Jak dobrze, że nic ci nie jest.
  -Niall? Co ty tu robisz zapytałam zdezorientowana. 
  -Szukaliśmy cię z ciocią wszędzie. Ciotka chciała dzwonić na policję, ale na szczęście wybiłem jej ten pomysł z głowy. Wróciliśmy i znaleźliśmy cię tutaj. Ciocia była zmęczona, więc położyła się spać, ale ja musiałem cię zobaczyć.
  -Nic się nie stało, naprawdę. Po prostu się zgubiłam, nic wielkiego.-powiedziałam przyjaznym tonem, po czym zmieniłam pozycję z leżącej na siedzącą.
  -Martwiłem się.-dodał troskliwie i usiadł na skraju łóżka-To znaczy martwiliśmy się z ciocią.
  -Niepotrzebnie, wszystko w porządku.-oznajmiłam
  -To dobrze. Tylko szkoda, że nasz spacer na tym ucierpiał.
  Spacer! Kurczę, wiedziałam, że o czymś zapomniałam. Miałam ochotę mocno walnąć się ręką w głowę, jednak przypomniałam sobie, że przecież obok siedzi Niall, a moje zachowanie było by co najmniej dziwne.
  -Jeszcze nic straconego.-powiedziałam z uśmiechem-Co powiesz na jutro?
  Twarz blondyna w mgnieniu oka nabrała żywych barw, a jego oczy wręcz rozbłysły z radości.
  -Jasne, z chęcią. -odpowiedział-Niedaleko jest park, możemy się tam jutro wybrać.
  -Pewnie. Podasz mi adres?
  -Wiesz, nie chcę być złośliwy, ale może lepiej będzie jak po ciebie przyjdę.-powiedział z bananem na twarzy
  No tak. Teraz przecież już sama nigdzie nie wyjdę. Ani do sklepu, ani na spacer. Cudownie…
  -Racja, jeszcze znowu się gdzieś zgubię.-dodałam z wymuszonym uśmiechem
  -To przyjdę po ciebie o piątej, może być?-zapytał po czym wstał
  -Tak, tak, jasne.-odpowiedziałam
  -W takim razie do jutra.-powiedział z uśmiechem i otworzył drzwi
  -Do jutra.
  -Dobranoc.-szepnął cicho i już miał opuścić pokój, jednak zatrzymał się-Przy okazji-zaczął- masz uroczą piżamkę.-dodał z uśmiechem po czym wyszedł
  Zarumieniłam się. Na całe szczęście chłopak wyszedł, więc nie zobaczył mojej twarzy. Była prawdopodobnie dwunasta, więc ponownie się położyłam i zasnęłam.


                                                                                                    ***

  Następnego dnia obudziłam się w południe, pomimo, że ustawiłam sobie budzik na dziewiątą rano. Aby nie tracić czasu szybko przebrałam się w wygodny dres, wykonałam poranną toaletę , doprowadziłam włosy do porządku i zeszłam na dół.
  Kuchnia była pusta. Na początku zasmucił mnie ten fakt, chciałam jak najszybciej porozmawiać z panią Barbarą na temat mojego wczorajszego zagubienia się. Z tego co przekazał mi Niall była dość zestresowana całą tą sytuacją, skoro chciała dzwonić na policję. Na całe szczęście nie zrobiła tego.
  Wyjęłam z lodówki jogurt naturalny, zrobiłam sobie herbatę i usiadłam przy stole posilając się śniadaniem. Szczerze mówiąc, nie byłam jakoś szczególnie głodna.
  Po śniadaniu szybko posprzątałam po sobie i usiadłam na kanapie w salonie. Nie miałam pomysłu co robić, więc włączyłam telewizję. Nagle usłyszałam głośne trzaśnięcie. Zakładałam, że to pani Barbara, jednak nie miałam stuprocentowej pewności.
  Na całe szczęście nie pomyliłam się, kilka sekund później w salonie znalazła się pani Barbara z wielką torbą zakupów.
  -Witaj Charlotto.-powiedziała, po czym położyła torbę na ziemię, podeszła blisko i przytuliła mnie-Nawet nie wiesz jak się wczoraj przestraszyłam.
  -Przepraszam.-wybąkałam, właściwie nie wiedziałam co powiedzieć-Ja po prostu..
  -Nie tłumacz się , słonko. Wiem, ze to nie twoja wina. Nie powinnam cię puszczać samą.-powiedziała troskliwie-Wszystko w porządku? Nikt ci nic nie zrobił, nie zaczepiał cię?
  -Nie, nie.-skłamałam całkiem przekonująco i uśmiechnęłam się przyjaźnie.
  -To dobrze. Nawet nie wiesz jak się cieszę, że nic ci nie jest.-szepnęła cicho-Dobrze, odpocznij sobie, a ja idę do kuchni. Zrobię coś dobrego na obiad.-dodała, uśmiechnęła się i opuściła pokój
  Kolejne kilka godzin spędziłam przed telewizorem oglądając głupie, amerykańskie komedie. Nie była to czynność, która sprawiała mi ogromną przyjemność, jednak nie miałam innego pomysłu. W pewnym momencie mało by brakowało, żebym usnęła na kanapie, jednak nie pozwoliła mi na to pani Barbara, która nagle wtargnęła do pokoju i oznajmiła, że obiad gotowy.
  Pani Barbara naprawdę się postarała. Na obiad przygotowała specjalnie rolady z pieczarkami,  kluski i czerwoną kapustę. Nie wiem skąd wiedziała, że to moje ulubione danie, ale zdecydowanie poprawiła mi tym humor.
  Po zakończonym posiłku postanowiłam, że zachowam się jak przykładna grzeczna dziewczyna i posprzątam po posiłku.
  Kiedy po zakończeniu mycia naczyń spojrzałam na zegar niemalże przewróciłam się z wrażenia. Była 16:50, jedynie dziesięć minut pozostało do mojego spaceru z Niallem.
  Szybko pobiegłam na górę, przebrałam się w beżową sukienkę za kolano, przeczesałam sprawnie włosy i wykonałam lekki makijaż. Spojrzałam szybko na zegar w swoim pokoju, była siedemnasta. Zdążyłam. Westchnęłam głośno z uśmiechem na twarzy i już chciałam usiąść na łóżku, lecz usłyszałam dzwonek.
  Zbiegłam na dół krzycząc „Ja otworzę, ja otworzę!” na cały dom, po czym otworzyłam drzwi.
  -Witaj.-szepnął niskim głosem blondyn i przytulił mnie na powitanie
  -Cześć.-powiedziałam nieco zmieszana-Jestem już gotowa, idziemy?
  Chłopak kiwnął głową, na co posłałam mu przyjazny uśmiech. Nim opuściłam dom zostawiłam jeszcze pani Barbarze karteczkę z informacją, że wybieram się na spacer z Niallem, aby się nie martwiła. Chociaż miałam wrażenie, że blondyn już ją o tym poinformował.
  Spacer był dosyć długi. Okazało się, że owy park nie znajduje się aż tak blisko jak sądziłam, jednak nie przeszkadzało mi to. Muszę przyznać, że podobało mi się towarzystwo Nialla. Długo rozmawialiśmy o różnych bzdurach, począwszy od muzyki. Potem zrobiło się dosyć krępująco, bo rozpoczęliśmy temat rodziny. Nie miałam zamiaru okłamywać chłopaka, więc powiedziałam mu całą prawdę o moich rodzicach. Na całe szczęście Niall okazał się idealną osobą do zwierzeń, nie zadawał nachalnych pytań. Szczerze mówiąc, mogłabym rozmawiać z nim godzinami, jednak gdy zaczęło się ściemniać, chłopak oznajmił, że jutro ma ważne spotkanie i musi się wyspać, więc podążyliśmy w kierunku domu.
  Kilkadziesiąt minut później znaleźliśmy się przed drzwiami wejściowymi domu pani Barbary. Staliśmy kilka sekund w ciszy, czułam się dosyć nieswojo, wiec postanowiłam przerwać tą krępującą sytuację.
  -Dziękuję.-wyszeptałam cicho-Było bardzo miło.
  -Mi również się podobało.-odpowiedział chłopak-Mam nadzieję, że to kiedyś jeszcze powtórzymy.-dodał z uśmiechem
  Nagle chłopak przybliżył się do mnie. W ciągu kilku sekund znalazł się blisko mnie. Zdecydowanie za blisko mnie. Wpatrywałam się w ciszy w jego niebieskie oczy i doszłam do wniosku, że znowu poczułam się nieswojo.
  -Ja…-zaczęłam zmieszana-Chyba już powinnam wracać, pani Barbara pewnie się martwi.
  -Jasne.-wyszeptał chłopak
  -W takim razie dobranoc.-powiedziałam i otworzyłam drzwi zapasowym kluczem
  -Dobranoc.-odpowiedział cicho chłopak, po czym odszedł



```````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````
 

Kolejny rozdział. Przepraszam bardzo, że dopiero teraz dodaję, ale były święta i miałam masę rzeczy na głowie. Z góry przepraszam z błędy.
Poza tym chciałabym naprawdę podziękować za tyle komentarzy pod poprzednim postem i ponad 1300 odwiedzin! Nawet nie wiecie jak się cieszę, to naprawdę motywuje do prowadzenia bloga! :)
Przy okazji, zostałam nominowana do Liebster Award. Nominowałam parę blogów, więcej informacji znajdziecie w menu albo klikając tutaj.
Mam nadzieję, że rozdział wam się spodoba, pozdrawiam :)


Czytasz=komentujesz :)